Jak wynika z informacji „Pulsu Biznesu” szacuje się, że do końca roku o 500 km ma wzrosnąć długość odcinków objętych systemem poboru opłat. Oznacza to, że e-myto będzie ściągane na niemal 2,7 tys. km szybkich tras.
Tymczasem kierowcy coraz częściej rezygnują z przejazdów tymi drogami i wybierają bezpłatne drogi. Resort transportu szacuje nawet, że przewozy ciężarowe na płatnych drogach spadną o ponad połowę.
Zgodnie z założeniami po wprowadzeniu opłat na A2 z Łodzi do Warszawy przewozy spadną o 47 proc., a na rzeszowskim odcinku A4 o prawie 57 proc.
Resort transportu przekonuje jednak, że ma być to ucieczka krótkotrwała, gdyż kierowcy potrzebują roku na przyzwyczajenie się do nowych zasad i powrotu na płatne trasy. Nie przekonuje to jednak zarządców lokalnych dróg.